Co ma wspólnego nasza zabudowa skrzyni w Jelczu i puchówka Jerzego Kukuczki? Historia pewnego przedsiębiorcy z Zabrza.

91610227_104482821213190_1818277514317922304_n
Tramp Kukuczka

Na tym zdjęciu Jerzego Kukuczki (źródło: Netflix.com) jest jedna rzecz, na którą zwróciłem uwagę, mianowicie jego ubiór i nieznana dla mnie wcześniej, żółto – niebieska metka „Tramp”.

Zapewne nie zwróciłbym na nią uwagi, gdyby nie fakt, że tą samą nazwę miałem przyjemność nie tak dawno przeczytać, odwiedzając naszym wyprawowym Jelczem, właściciela tejże właśnie firmy TRAMP – pana Jana Mikusza. Firmy… która dziś zajmuję się motoryzacją, a dokładnie zabudową aut ciężarowych.

Firmie TRAMP bardzo dziękujemy za wsparcie w wykonaniu zabudowy w naszym pojeździe na wyprawe Jelczem w Himalaje.

Pod koniec 2020 roku obchodziliśmy 31-szą rocznica śmierci Jerzego Kukuczki, himalaisty ze światowej czołówki tych, którzy dokonali w najwyższych górach świata najwybitniejszych osiągnięć.  Parę dni temu na popularnym serwisie Netflix, pojawił się również film „Jurek” opowiadający o historii legendy Złotej Ery Polskiego Himalaizmu. Obserwując dokonania Jerzego Kukuczki, wyposażenia jakim ówcześnie dysponował, nie sposób nie dostrzec ubioru, z jakiego korzystali himalaiści tamtych lat. Skąd posiadali najlepsze gatunkowo kurtki i spodnie puchowe? Jak udawało się je zdobyć na wyprawę i co ma z tym wspólnego motoryzacja? Wątpliwości na te pytania rozwiewa opowieść pewnego przedsiębiorcy z Zabrza, który pomaga swoim zapleczem technicznym w projekcie „Jelczem w Himalaje”. Opowieść ta skrywa za sobą prawdziwą himalajską historię. Firma ta bowiem w latach 80-tych, na wyprawy w najwyższe góry świata, zaopatrywała w odzież wspinaczkową polskich himalaistów.

Ciekawość zwyciężyła i już na pierwszym jej etapie, nie mogłem przejść obojętnie obok korytarza w podczas mojej wizyty w firmie Tramp, na której wiszą wyeksponowane górskie plakaty z autografami Wandy Rutkiewicz i Jerzego Kukuczki. Jak to się stało, że tak dwie odmienne branże – motoryzacyjna i odzieżowa, są ze sobą powiązane? W jaki sposób znalazły się w tym wszystkim góry, historia polskiego himalaizmu i nasz Jelcz? Zapraszam do dalszej części artykułu na blogu.

„Od Łodzi, po samochody ciężarowe”

Wszystko zaczęło się od… plandeki. To dzięki, firmie Pro-Teht Plandeki Polskie, która „uszyła” nam nowe odzienie dla wyprawowej ciężarówki oraz przeniosła na płótna slajdy z wypraw ubiegłego wieku mojego ojca Jerzego Pietrowicza, poznałem właściciela firmy Tramp – pana Jana Mikusza. Podczas gdy w ostatnich tygodniach nasza ciężarówka gościła w tej firmie celem dostosowania skrzyni załadunkowej na potrzeby wyprawy w Himalaje (m.in. adaptacja drugiej podłogi na części zamienne i na słynne kryształy z huty „Julia”, za co serdecznie dziękujemy!), mnie zafascynowała geneza działalności tego przedsiębiorstwa z Zabrza. Jeszcze przed jej założeniem, kariera p. Jana rozpoczynała się od produkcji łodzi, a dokładnie zajmował się on ich zabudowami. Zakładając firmę w 1985 roku, była ona podzielona jednak na dwa działy, samochodowy, produkujący zabudowy oraz drugi dział składający się właśnie z pracowni odzieży puchowej. Dział samochodowy rósł w siłę stopniowo przekształcając się w producenta samochodów ciężarowych, dziś posiadający silną pozycję na rynku. Dział odzieżowy niestety już nie prosperuje. Nie zmienia to jednak faktu, że nie tylko popularna dziś marka „Małachowski”, ale m.in.. firma p. Jana w latach 80-tych szyła naszym himalaistom ubrania, a dziś ponownie wspiera działania związane ze Złotą Erą Polskiego Himalaizmu.

Himalaiści zamawiali więcej niż potrzeba…

Dlaczego w tamtych latach zabierano w Himalaje dużo więcej, niż realne zapotrzebowanie w górach? Aby przeżyć. „Upłynniony” nadmiar pozwalał m.in. na zapłatę za paliwo na dojazd, za pracę tragarzy, a nawet w nie rzadkich przypadkach jako bakszysz na granicach. Dla celników profesjonalne ubrania puchowe był bowiem produktem deficytowym i wręcz nieosiągalnym! Dzięki współpracy z Krystynem Ostrowskim z Gliwic pan Jan Mikusz poznał wybitnych himalaistów ze światowej czołówki m.in. Jerzego Kukuczkę, Wandę Rutkiewicz, Artura Haizera, Andrzeja Czoka, czy Krzysztofa Wielickiego. Pomimo tego, że p. Jan nie uprawiał nigdy sportu wspinaczkowego, z sentymentem wspomina dziś wspólne wypady na narty z Jerzym Kukuczką. To właśnie kurtki narciarskie były jednymi z grup produktów oferowanych przez firmę „Tramp”, a ich większym odbiorcą była także Jugosławia. Jak wspomina po latach właściciel: „w sklepach praktycznie nas nie było, himalaiści oraz odbiorcy z Jugosławii, zapewniali zamówienia na maksymalnym poziomie”.

 

„Lokomotywy polskiego himalaizmu się wykoleiły…”

Niestety z biegiem lat firma „Tramp” przestała prosperować w dziedzinie odzieżowej. Jak wspomina dziś jej właściciel: „spośród 22 alpinistów, którzy byli głównymi klientami firmy, niestety niewielu z nich jeszcze żyje”. Na pogorszenie sprzedaży na początku lat 90-tych wpłynął również wybuch wojny w Jugosławii, a to właśnie tam było drugie duże źródło zamówień na puchowe produkty firmy. W międzyczasie firma starała się pozyskać dużego fińskiego klienta z sektora wojskowego, ale pomimo wielu wysłanych próbek na testy, Polskie Fabryki Tkanin nie były w stanie utrzymać jakościowo w produkcji seryjnej. Specyficznego, zielonkawego koloru, tak istotnego dla klienta z zagranicy, po prostu nie można było powtarzalnie zapewnić. Biorąc pod uwagę pojawiające się w Polsce produkty z rynku chińskiego, firma była zmuszona do zamknięcia tego profilu swojej działalności.

 

Słuchając historii p. Jana, stojąc przy naszym starym Jelczu, wśród wielu najnowszych samochodów ciężarowych, które czekają na swoją kolej do zabudowy skrzyni załadunkowej, staram sobie wyobrazić realia tamtych czasów. Możliwości zgoła odmienne od dzisiejszych, które wymagały zupełni innych predyspozycji u przedsiębiorców, ale także u himalaistów, którzy odnajdywali środki w dążeniu do swoich celów, pomimo narzucanych ograniczeń przez ówczesny ustrój polityczny.

 

Kto wie, może także któryś z obecnych producentów odzieży dla himalaistów, chciałbym zostać partnerem technicznym wyprawy Jelczem w Himalaje?

Na fotografii wspólne zdjęcie w firmie "Tramp". Od lewej: Maciej Pietrowicz, Jan Mikusz. W tle na ścianie plakaty z autografem Jerzego Kukuczki i Wandy Rutkiewicz